Porta Nigra – 2-4 graczy, wiek 12+, czas gry 60-90 minut
Duet Kramer i Kiesling uważam za jeden z najważniejszych wkładów w mój świat planszówek. Dlatego „Porta Nigra” to zakup w ciemno bez większych obaw. Dostajemy dość dużą swobodę ruchów, wykonując wybrane akcje na zagrywanych kartach. Plansza podzielona jest na cztery obszary i umożliwia stawianie budynków, w każdym sektorze na innych zasadach i inaczej punktowanych. Elementy budynków kupujemy na rynku, w bardzo sprytny sposób nadając im konkretne kolory, które z kolei umożliwiają dobieranie kart bonusowych, które zamienimy na punkty zwycięstwa itd itd. Do tego karty które pomogą nam w trakcie rozgrywki i nieustanne przeliczanie co bardziej nam się opłaca.
Jeśli lubisz wcześniejsze gry tego duetu to możesz brać w ciemno. Dla mnie „Porta Nigra” to poprawione i ulepszone „Pałace Carrary” które miały nieco słabsze mechanizmy. Tutaj nie znajduję słabych punktów, ale też nie ma się co spodziewać fajerwerków. To po prostu kolejna solidna niemiecka szkoła eurogier. Zbieranie punktów na wiele sposób, szukanie przewag większościowych w końcowym podliczaniu i ponad godzina doskonałego kombinowania. Bardzo bardzo polecam.
Revoltaaa – 3-5 graczy, wiek 10+, czas gry 15 minut
To jeden z dwóch nowych tytułów Knizii, które ukazało się w wydawnictwie Play this One. Talia kart podzielona na karty robotów i karty kaczek, w nieoczywistej (jak to u Knizii) ilości nominały i pewien trick. Z potasowanej talii, rozdajemy po 11 kart graczom, tworząc identyczny deck dobierania. Odkrywamy kartę z decku i dokładamy po jednej karcie z ręki, sprawdzając która frakcja wygrywa lewę: kaczki czy roboty, a potem kto dał najmniejszy nominał w tym kolorze. Ten gracz zabiera lewę, oznaczając ją wybranym kolorem. Gdy któryś kolor wygra czwarty raz liczymy punkty za zdobyte w tym kolorze lewy oraz pozostałe karty na ręce.
Po lekturze instrukcji zakładałem, że „Revolta” będzie świetną grą. Po rozgrywce moje wyobrażenia nieco się rozjechały z rzeczywistością. To ten rodzaj gier, w których wydaje się że masz na coś wpływ ale tak naprawdę twój wybór ma wpływ na twój wynik zaledwie w 100%/ilość graczy. Jest fajny pomysł, ale podobnie jak w „Kobayakawe” mógłbym grać w „Revoltaaa” kartami w ciemno i wygrać. Nie dla mnie. Z przecieków wynika, że gra będzie miała już niedługo polskie wydanie.
One Zero One – 2 graczy, wiek 8+, czas gry 10 minut
Jeden gracz gra zerami, drugi jedynkami. Wykładając karty, walczymy o punkty wynikające z przewag w poszczególnych rzędach. I niewiele ciekawego by w tym było, gdyby nie to, że część kart posiada specjalne funkcje przypisane do konkretnej krawędzi karty, które pozwalają wykonywać dodatkowe akcje jak dołożenie kolejnej karty, zabezpieczenie pozycji, usunięcie czy przesunięcie karty rząd niżej. Nie tylko więc miejsce karty ma znaczenie, ale tez jej położenie względem innych kart, wydając komendy na konkretny kierunek i konkretną kartę. Gra kończy się wraz z napisaniem „kodu” trzech kart w ostatnim rzędzie, poprzez podliczenie punktów z rzędów w których gracze posiadają przewagi.
Prostota mechanizmów przy jednoczesnych dużych możliwościach taktycznych kart dało doskonałą mieszankę. Niby zwykłe dokładanie kart, ale wiele kombinacji już na podstawowym zestawie kart, a do tego w pudełku dodatkowe komendy, więc „kminienia” starczy na długo. Gra wymaga jednak pewnego ogrania i poznania możliwości, grania z planem i trzymania ważnych kart na odpowiedni moment. Jak dla mnie przyjemny pikselowy pojedynek. Nie jest to właściwie tegoroczna nowość, ale załapała się do świeżynek.
Przemek „woj_settlers” Wojtkowiak
I znowu lista życzeń, tzw. gierlista się powiększy. Nie lubię Was za to 😉
Ano właśnie! Nie mogliście choć raz przywiezć całą masę gier słabych, które byście równo zjechali, a portfel wreszcie trochę odetchnął? 😉