Ciekawe Gry

gry planszowe i nie tylko

Zagrałem w „Kot Stefan” – czyli złap myszy zanim zjedzą cały ser

pic2571531Pewnego dnia wysypało nam paczek z grami do recenzji. Wszystkie dla dzieci. Po krótkiej prezentacji, na pytanie to w co gramy pierwsze, wybór siedmioletniej Marty padł na grę „Kot Stefan”. Grę, której pierwsze wydanie sięga roku 1955, a dotychczasowe edycje liczą już kilkadziesiąt różnych wydań w wielu krajach. Po chwili tłumaczenia zasiedliśmy do rodzinnego grania. A oto co z tego wynikło.

Aby zacząć, należy wybrać kto zacznie w roli kota a kto w tym czasie będzie zajadał się serkiem trzymając myszki za długie ogonki. To oczywiście tylko na chwilę, bo rolami w grze będziemy się ciągle zamieniać. Zadaniem kota jest jedną ręką trzymać kota a drugą rzucać kostką. Jeżeli po rzucie wypadnie mysz nic się nie dzieje. Jeśli wypadnie kot, powinien on szybkim ruchem złapać myszy na serze, których zadaniem z kolei jest szybko z niego uciec. Po udanym polowaniu kot zdobywa kartę od złapanej myszy i poluje dalej. W przeciwnym przypadku kotem zostaje kolejny gracz i tak do czasu, aż ktoś straci wszystkie karty. Karty stracić można też przez ucieczkę albo atak w niewłaściwym momencie, jest więc z tym sporo zabawy i należy być czujnym.

2015-09-06_191746

Okiem rodzica

„Kot Stefan” to bardzo sprytne połączenie kilku elementów, które gwarantują, że dzieci zatrzymają się przy niej na dłużej. Jest oczywista rywalizacja i to na odwiecznym wzorcu przeciwności – kota i myszy. Jest ciągła zamiana miejscami łapiącego z łapanymi. Jest dynamika i proste zasady. I wreszcie co jest w grach dla dzieci bardzo ważne, atrakcyjna szata graficzna. To wszystko daje naprawdę sporo zabawy często kończonej salwami śmiechu. W końcu zarówno pech kota jak i pech myszy zawsze sprawi komuś radość. Dobrze działa też wyrównanie szans między dziećmi i dorosłymi w trzymaniu kota. Dużo frajdy sprawia straszenie zarówno kota jak i myszy polegające na próbie łapania i próbie uciekania – emocje na wysokim poziomie często powodują, że reagujemy w takich sytuacjach inaczej niż byśmy chcieli.

W gąszczu sznurków i rąk, często nie wszyscy zauważą wynik na kostce. Jest to trochę denerwujące, ale to przecież element zabawy. Raz nie widzą jedni raz drudzy. Warto jednak zwrócić uwagę na bezpieczeństwo, bo nieuwaga i poprawianie myszek na serze skończyć się może bolesnym uderzeniem w palce. U nas niestety kilka razy się to zdarzyło.

Nasze rozgrywki kończyły się trochę za wcześnie, dlatego albo zwiększaliśmy liczbę kart albo graliśmy kilka gier pod rząd. A to świadczy o tym, że „Kot Stefan” doskonałą zabawą jest i basta. A jeśli ktoś spyta, czy to przypadkiem nie jest gra dla małych dzieci odpowiem, że u nas dorośli mieli równie dużo frajdy co dzieci.

Dziękujemy wydawnictwu Egmont za przekazanie gry do recenzji.

Przemek „woj_settlers” Wojtkowiak PW

Tytuł: Kot Stefan

Autor: Susanne Kummer

Wydawca: Egmont

Liczba graczy: 3-6

Wiek graczy: 4+

Czas gry: 15 minut

2015-09-06_191613 2015-09-06_191635 2015-09-06_191644 2015-09-06_191655 2015-09-06_191704 2015-09-06_191715 2015-09-06_191724 2015-09-06_191735 2015-09-06_191746

Dodaj komentarz

Information

This entry was posted on 7 września 2015 by in Recenzje and tagged , , , .