Ciekawe Gry

gry planszowe i nie tylko

Zagrałem w „King Chocolate”

pic2672531_md

Trafiła do nas niedawno, gra kanadyjskiego debiutanta Stefana Alexandra „King Chocolate”. Przyznam, że nie tylko temat ale i wykonanie gry, potrafią zaciekawić. Już sama okładka, tak bardzo różniąca się od wszystkich kolorowych nowości przyciąga uwagę eleganckim minimalizmem. Czy gra broni się również innymi elementami? Poniżej kilka słów recenzji, po zagraniu kilkunastu partii.

Temat

Autor sugeruje, że na czekoladzie można zarobić niezłe pieniądze, co właściwie potwierdza wiele światowych koncernów, które produkują i sprzedają czekoladę. Nie jest to jednak proste, bo czekolada nie rośnie na drzewach, a droga od ziarna do tabliczki czekolady to długi i skomplikowany proces. Gra opowiada właśnie o takim procesie, a gracze będą starali się czerpać zyski z kontrolowania jego poszczególnych etapów. Jeżeli kogokolwiek zainteresowałem, to od razu dodam, że w tym krótkim opisie jest więcej czekolady niż w całej grze. Nawet jeśli uznamy, że temat jest interesujący, to grając w „King Chocolate” kompletnie tego nie poczujemy. Troszkę szkoda, co nie oznacza, że sama gra interesująca nie jest, bo moim zdaniem to bardzo sprawnie działający tytuł.

Jak gramy

Nasiona drzewa kakaowego, zanim staną się czekoladą muszą przejść sześć etapów produkcyjnych: strąki, ziarna, prażenie, śrutowanie, fermentacja, czekolada (nie jestem 2016-08-14_202804specjalistą w tym zakresie, więc fachowe nazewnictwo może się różnić od przedstawionego, dodatkowo w grze proces nieco uproszczono). Etapy te przedstawiono w formie kolorowych kafli z zaznaczeniem ile elementów może być na nich produkowane (1 lub 2). Gracze rozpoczynają grę z zasłonką, za którą trzymać będą trzy startowe kafelki i czterech robotników, a później również gromadzone pieniądze i kolejne pozyskiwane kafelki. Zasłonka przyda się również jako przypomnienie kolejności poszczególnych etapów oraz podsumowanie możliwych akcji. W swojej turze, gracz musi dołożyć jeden z posiadanych kafelków do wspólnej planszy, po czym ma do dyspozycji trzy akcje ( 3 PA), które może dowolnie wydać na:

  • Położenie pracownika  na niezajętym etapie produkcyjnym i uzupełnienie go znacznikami, w ilości równej okręgom na tej grupie (2 PA)
  • Produkcja – przesuniecie znaczników z jednego, na kolejny proces i zabranie za to pieniędzy(1 PA) – na etap pierwszy znaczniki wchodzą z puli ogólnej,  po etapie ostatnim spadają do puli ogólnej
  • Przesunięcie pracownika z jednego procesu na inny niezajęty proces (1 PA)
  • Dobranie kafelka (1 PA)

Ponieważ gracz może kontrolować tylko cztery z sześciu procesów, zdarzać się będzie, że konieczne będzie korzystanie z cudzych procesów (pieniądze otrzymuje ten, do kogo proces należy) lub części procesów neutralnych (wtedy pieniądze trafiają do gracza, który produkcję wykonał). Gdy niemożliwe będzie uzupełnienie puli kafelków do dobierania, gra kończy się, a zwycięzcą zostaje gracz, który zgromadził najwięcej pieniędzy czyli punktów zwycięstwa (ten, który nie posiada za zasłonką żadnego kafelka traci 10 punktów zwycięstwa).

2016-08-14_202823

Musze niestety wspomnieć o instrukcji, która zawiera nieścisłości względami opisów na zasłonce i błędnie sugeruje, że jeśli gracz nie posiada za zasłonką kafelków to musi jedną z akcji poświęcić na jego dobranie. Instrukcja natomiast w kilku miejscach wspomina o sytuacjach, co dzieje się gdy gracz nie ma kafelka do dołożenia (traci turę dobierając kafelek na następną rundę). Właściwym wydaje się więc traktowanie tego jako opcję czy sugestię autora, niż konieczność.

Podsumowanie

Jeśli przeczytaliście fragment z zasadami, to mam nadzieję dobrze odczytaliście, że „King Chocolate” to wielki suchar. Dokładamy kafelki, przekładamy kosteczki i zarabiamy kasę. Żadnej czekolady tam nie ma, no chyba że sponsorem waszego spotkania przy grze będzie poznańska firma Goplana, która produkuje najlepszą czekoladę na świecie, powszechnie znaną jako fioletowa (gorąco polecam spróbować).

W całej swej suchości jednak, daje całkiem sporo fajnego kombinowania. Łatwość grania i ogarnięcia tego co się dzieje, przychodzi jednak z czasem. Pierwsza partia będzie naprawdę trudna i nawet jeśli wykręcicie jakiś wynik to nie będzie to mistrzostwo świata. Część graczy, odchodziła po pierwszej grze albo rozczarowana albo zaintrygowana. Pierwsza grupa nie chciała już o tej grze słyszeć (tych na szczęście było mało), druga miała w głowie plan, który chciała sprawdzić w kolejnych rozgrywkach. Bo to właśnie jedna z tych gier, gdzie głębię odkrywa się po zagraniu kilku partii. To gra, która wyjątkowo wyraźnie daje odczuć, że 2016-08-14_202923pierwsza rozgrywka jest „spalona”, służy tylko do poznania zasad i odnalezienia się w lekkim bałaganie kolorów i brązowych kosteczek. Co bardziej odważni, już po pierwszej partii widzą strategię wygrywającą, którą z wielką radością rujnuję im w kolejnej partii. Niektórzy powiedzą, że liczy się tylko ostatni szósty etap, że ten co go zdominuje wygrywa. Zgoda, ale czy to nie dotyczy każdego z etapów i czy jeśli już o tym wiemy, to nie zagramy tak, żeby nie dopuścić do takiej dominacji? Jednym z kluczowych elementów w grze jest właśnie rozwój poszczególnych etapów produkcji. Jest to więc miejsce na interakcję, przeszkadzanie, blokowanie i utrudnianie zbytniego rozwijania się któremuś z graczy. To, że kontrolować możemy tylko cztery z sześciu etapów produkcji, doskonale sprawdza się właśnie na etapie planowania gdzie dołożyć kafelek i jaki proces kontrolować. To właśnie te decyzje będą później decydować, czy pieniądze będą do nas płynąć strumieniami, czy też zatkamy się gdzieś i niewydolna linia technologiczna nas przyblokuje. To też ten element, który najbardziej nie podoba się krytykom gry.

Kafelki poza numeracją (wykonaną z nieczytelnych kreseczek) mają też odpowiednie dla etapu kolory, i aby uniknąć pomyłek, lepiej zwracać uwagę właśnie na występujące po sobie kolory. Ilość leżących koło siebie brązowych znaczników i pracowników nie ułatwia też odnajdywanie się na planszy i przeważnie potrzeba chwili, żeby ten chaos przełożyć na jakiś plan działania. Mam wrażenie, że można było graficznie rozwiązać to nieco lepiej.

Są gry, do których często namawiam tych, którym gra się nie podoba, aby spróbowali jeszcze raz. Dali grze drugą szansę. Z „King Chocoalte” mam ten problem, że naprawdę widzę elementy, które mogą się nie podobać, przeszkadzać czy wręcz drażnić. Dlatego opornych zostawiam w spokoju, siadając do „Króla Czekolady” w gronie tych, którzy doceniają tytuł lub tych, którzy dopiero go poznają. A naprawdę warto go poznać.

Dziękujemy wydawnictwu Mayfair Games za przekazanie gry do recenzji.

 Wojtek Zwijka

Tytuł: King Chocolate

Wydawnictwo: Mayfair Games

Autor: Stefan Alexander

Liczba graczy: 2-5

Wiek graczy: 10+

Czas gry: 30-60 minut

2016-08-14_2028042016-08-14_2028232016-08-14_2028332016-08-14_2028442016-08-14_2029032016-08-14_2029142016-08-14_2029232016-08-14_202933

Dodaj komentarz

Information

This entry was posted on 15 sierpnia 2016 by in Recenzje and tagged , , , .