Ciekawe Gry

gry planszowe i nie tylko

Zagrałem w „Hengist”

pic2728136_mdKażdy kto zna „duże” osiągnięcia Uwe Rosenberga, autora „Agricoli”, „Le Havre” czy „Caverny”, mógł się w zeszłym roku zdziwić, biorąc w ręce jego nietypową małą dwuosobową grę „Patchwork„. Grę, która została tak pięknie skrojona, że przebojowo wdarła się na stoły wielu graczy. Dlatego też, wielkie były oczekiwania co do kolejnego małego pudełka, które Uwe wydał w tej samej serii. Poniżej zdań kilka o tym, czy warto łupić i rabować.

Zasady

Gracze wcielają się w wikingów, którzy opuszczając swoje łodzie będą schodzić na ląd i grabić okoliczne wioski i miasteczka. I to by było tyle z opowieści i przygody, bo cała reszta to zagrywanie kolorowych kart, które pozwalają poruszać się po przygotowanych trzech planszach. Każdy z graczy dysponuje trzema pionkami, które symbolizują grupę wikingów, którzy zaczynają rozgrywkę na łodzi. W swojej turze, każdy pionek może wykonać tylko jedną akcję: zsiąść z łodzi, przemieścić się po drogach lub splądrować pobliskie tereny, po czym gracz dobiera karty zależnie od ilości wikingów na śródlądziu. Akcje te (poza wysiadką) wymagają zagrywania kart w kolorach odpowiadających tym na planszy. Na każdej części planszy są cztery miejsca, które można splądrować, ale początkowo nie wiadomo, która droga gdzie prowadzi, dlatego dopiero pierwsze wyprawy lub zagranie specjalnej karty pozwala sprawdzić gdzie są cenniejsze łupy. Kolejne zastosowanie dla tej specjalnej czarnej karty to joker w typie terenu lub możliwość przywołania na łódź straconych wikingów. Każde jednak zagranie tej karty powoduje, że łódź przesuwa się do kolejnej zatoki, powodując w ten sposób jakby przewijanie mapy. Dlatego ci wikingowie, którzy za długo będą przebywać na tyłach, spadną z planszy gdy ta będzie miała się przewinąć na kolejne lądy. Mechanizm ten zresztą wyznacza koniec gry, określony na czwarte wypłynięcie łodzi poza aktualną mapę. Wygrywa gracz, który zgromadził bardziej wartościowe łupy.

2015-12-20_220206

I choć pewnie teraz myślicie sobie: „brzmi nieźle – trzeba spróbować”, proponuję doczytać tekst do końca. „Hengist” niestety kuleje i to w kilku miejscach. Żeby wymienić tylko najważniejsze wpadki: losowość kart na którą kompletnie nie mamy wpływu, a która może doprowadzić do sytuacji, że nie będziemy mogli się ruszyć przez kilka rund, początkowy paraliż drugiego gracza, gdy pierwszy wysadzi wszystkich trzech na jedyne dostępne miejsca na plaży, problem z angielską instrukcją, która dodatkowo wprowadza pewne nieścisłości czy wreszcie zwyczajnie uciążliwe przekładanie mapy i układanie żetonów. I muszę niestety potwierdzić, że autor gry to naprawdę TEN Uwe Rosenberg.

Jak to jest – działa czy nie?

Moje pierwsze wrażenia były niejednoznaczne. Zostałem rozjechany przez przeciwnika i za bardzo nie wiedziałem dlaczego. Na pytanie co sądzę o „Hengist” odpowiadałem wtedy, że nie jest źle, jednocześnie czując, że chyba czegoś nie doczytaliśmy. Kolejne partie wyglądały lepiej, choć wciąż coś zgrzytało. Na szczęście nie tylko u nas doświadczenia były niejednoznaczne. Forum i BGG zaczynały wręcz warczeć, że jest zepsuta, niegrywalna i ekstremalnie losowa. Zostawały dwie możliwości – poddać się własnym wrażeniom i ogólnemu niezadowoleniu i szybko o tytule zapomnieć albo iść lekko pod prąd i poszukać odpowiedzi na pytanie co autor miał na myśli. Po kilku kolejnych rozgrywkach i kolejnej fali hejtu jaki wylewał się na „Hengist” z internetu dalsze szukanie odpowiedzi na moje wątpliwości nie miało sensu. Nie mam pojęcia dlaczego tak znakomity autor jak Uwe Rosenberg wypuścił pod swoim nazwiskiem grę, która ma problemy mechaniczne. Nawet jeśli miał być to tytuł lekki i familijny, wciąż nie znajduje usprawiedliwienia dla losowości, która zabija jakąkolwiek przyjemność z zabawy. Ilość propozycji graczy na zmiany zasad, zmiany warunków zakończenia, rozwiązania innego podziału początkowych akcji i wszelkich innych sugestii jest tak duża, że osobiście mam wrażenie, że błędów w grze jest więcej niż sam znalazłem. „Hengist” daleko do doskonałości „Patchworka”, i choć z pewnością ciężko jest startować mając z przodu tak znakomity tytuł, bo zwyczajnie trudno być w tym przypadku lepszym, to jednak nie zwalnia z obowiązku (zwłaszcza Uwe Rosenberga) wypuszczania gier poprawnych mechanicznie i działających bez zgrzytów. I żeby już się dalej nie wyżywać, postarajmy się uznać to za wypadek przy pracy, który co jakiś czas statystycznie zdarza się nawet autorom tej klasy.

Dziękujemy wydawnictwu Mayfair Games za przekazanie gry do recenzji.

Przemek „woj_settlers” Wojtkowiak PW

Tytuł: „Hengist”

Autor: Uwe Rosenberg

Wydawnictwo: Mayfair Games

Czas gry: 20 minut

Wiek graczy: 7+

Liczba graczy: 2

2015-12-20_220317 2015-12-20_220136 2015-12-20_220206 2015-12-20_220224 2015-12-20_220241 2015-12-20_220301

 

Dodaj komentarz

Information

This entry was posted on 21 grudnia 2015 by in Recenzje and tagged , , , , , , .