Ciekawe Gry

gry planszowe i nie tylko

Zagrałem w „Craftsmen”

craftsmenNie tak dawno powstałe wydawnictwo ST Games, którego właścicielem jest G3, powoli rozpędza się, wprowadzając systematycznie na rynek nowe tytuły. Na podstawie tego, co się na razie ukazało, a także zapowiedzi, można zakładać, że jego celem jest wspieranie rodzimych projektantów i to raczej w segmencie gier zaawansowanych dla graczy, co powinno cieszyć wszystkich w światku planszówkowym.
Na łamach naszego bloga wspominaliśmy już o szykowanej przez ST Games na pierwszy kwartał 2014 roku grze pt. Imperializm: Droga ku dominacji, ale tym razem zajmę się grą Craftsmen autorstwa Krzysztofa Matusika, która przenosi nas do odległego królestwa pozwalając wcielić się w zarządców miasta, by przywrócić mu jego dawny blask. Gra ta miała swoją oficjalną międzynarodową premierę na tegorocznych targach SPIEL w Essen, choć jej polskie wydanie było dostępne kilka tygodni wcześniej.

Na wstępie, dziwi trochę anglicyzm w tytule, gdyż zazwyczaj praktykowało się wydawanie gier w Polsce z polskim tytułem i ewentualne tłumaczenie ich na potrzeby zagranicznych edycji, a tym razem mamy do czynienia z innym przypadkiem, ale może jest to problem tylko dla purystów językowych. Osobiście jednak mam problem, gdyż nie wiem czy mówić, że grałem w „Craftsmena” czy „Craftsmenów”, a żadna z tych wersji do mnie nie przemawia.
Co do jakości komponentów to wydawca przyłożył się do swojej pracy i nie można mieć żadnych uwag – zarówno do masy drewnianych komponentów symbolizujących produkowane przez każdego z graczy produktów, jak i do kart, na których umieszczone są różnego typu budynki produkcyjne, ale równie symbolizujące zasoby gotówki. Jedyną bolączką, ale na szczęście małą, jest okładka gry, która nie współgra z resztą oprawy wizualnej i zupełnie nie sugeruje o czym może być gra, a wręcz wieje od niej nudą. Brakuje jakiegoś wyróżnika, który przykuwałby wzrok, ale za to plansza i karty trzymają wysoki poziom.

planszaGra Craftsmen jest przedstawicielem niezwykle popularnej rodziny gier bazujących na mechanizmie worker placement. Każdy z graczy ma do dyspozycji pięć dysków, które mogą umieszczać na zmianę po jednym zgodnie z ustaloną kolejnością na polach w sześciu budynkach dostępnych na planszy. Po ich rozłożeniu rozpatruję się każdy budynek po kolei zaczynając od pierwszego pola. Ciekawym elementem jest możliwość dokładania swojego dysku na zajęte już wcześniej pole. Zazwyczaj trzeba ponieść koszt takiej akcji płacąc właścicielowi leżącego na tym polu dysku punktami uznania (zwycięstwa) lub kartą kapitału. Dodaje to dodatkową warstwę taktyczną i pozwala wybrać najbardziej odpowiedni moment na wejście do danego budynku.
Budynki pozwalają nam wykonać przeróżne akcje:

  • Gildia bankierów – pozyskanie kart kapitału;
  • Gildia budowniczych – wybudowanie do dwóch budynków;
  • Notariusz – kupno karty budynku lub wystawienie jej na licytację;
  • Cech rzemiosł – produkcja dóbr za punkty pracy;
  • Gildia kupców – kupno półproduktu;
  • Ratusz – zyskanie przywileju, punktu pracy lub zmiana kolejności graczy.

Gracz, którego dysk znajduje się na pierwszym polu w budynku ma możliwość skorzystania ze specjalnego przywileju, charakterystycznego dla danej akcji, który ją w pewien sposób modyfikuje. Niektóre akcje wymagają kilku słów wyjaśnienia:

  • karty kapitału występują w czterech kolorach w nominałach od 1 do 3, ale jeśli odrzucimy karty tego samego koloru, ich wartość rośnie wraz z liczbą odrzuconych kart, a nie ich sumą. I tak odrzucając dwie jednokolorowe karty, ich wartość wyniesie 5, odrzucając trzy – 10, cztery – 15 itd.
  • zaczynając od startowego dwukolorowego tartaku, budynki stawia się w jednym ciągu jeden przy drugim, po lewej lub prawej stronie. Wystawiając kartę budynku trzeba trzymać się zasady, że musi mieć ona przynajmniej jeden kolor wspólny z sąsiednią kartą.
  • kupując kartę budynku musimy zapłacić kartami kapitału zgodnymi w kolorze z tymże budynkiem, chyba że wystawiliśmy go na licytację.
  • punktów pracy potrzebnych do produkcji jest z rundy na rundę coraz więcej.
  • półproduktów na rynku jest ograniczona liczba – dokładnie dwa z każdego rodzaju, chyba że inny gracz sprzeda własne dobra.

kostki i kartyGra trwa przez trzy rundy (lata) po trzy tury (pory roku) każda, z których ostatnia (zima) jest niepełna. Na zakończenie każdej rundy następuję punktacja i gracz otrzymuje punkty uznani za wyprodukowane i umieszczone na statkach wyrobów końcowych (dodatkowe punkty można zdobyć za posiadanie przewagi na danym statku); za zestawy budynków we wszystkich czterech kolorach; za półprodukty na jarmarku i za odrzucenie kart kapitału również w każdym z czterech kolorów. Po punktowaniu na koniec trzeciej rundy wyłaniany jest zwycięzca z największą liczbą punktów.

Mamy trzy kategorie budynków:

  • podstawowe – wytwarzające surowce, które potrzebne są do produkcji półproduktów lub które można wymieniać na jarmarku,
  • rozszerzone – wytwarzające półprodukty, niezbędne do produkcji wyrobów końcowych lub na sprzedaż w spichlerzu,
  • zaawansowane – produkujące wyroby końcowe, które ładowane są na statki i w ten sposób przynoszą punkty uznania.

Z pewnością najciekawszym elementem gry Craftsmen jest planowanie i budowanie ciągów produkcyjnych. W grze jest osiem wyrobów końcowych, których łańcuchy różnią się liczbą niezbędnych surowców i półproduktów, ale przynoszą też różną liczbę punktów uznania przy załadunku na statki. Zarówno ten pomysł, jak i grafiki na kartach nieodzownie kojarzą mi się z serią gier komputerowych The Settlers, którą zresztą bardzo dobrze wspominam. Mechanizm ten zmusza do zaplanowania sobie długofalowej strategii w dobieraniu kart, by móc jak najszybciej ukończyć dany ciąg produkcyjny, za co otrzymuje się dodatkowe punkty.

lancuchy produkcyjneJednak po zakończeniu kilku partii ogarnęły mnie pewne wątpliwości co do niektórych mechanizmów użytych w tej grze. Po pierwsze zastanawia mnie sens dokładania kart budowanych budynków w jednym ciągu z zachowaniem klucza kolorystycznego, gdyż nie ma żadnego nawiązania w innych elementach gry, a wydłuża to rozgrywkę. Gdyby miało to odzwierciedlenie w końcowej punktacji, na przykład za najdłuższy ciąg ułożony zgodnie z tą zasadą, to miałoby to większy sens. Również kolorowe karty kapitału są dla mnie kłopotliwe dla ocenienia, gdyż z jednej strony mamy tu budowanie setów i liczenie wartości kart w tym samym kolorze, ale po raz kolejny wydłuża to znacznie rozgrywkę chociażby przez potrzebę uzupełniania toru dostępnych kart lub zastanowienia się nad wyborem konkretnego koloru przy ich dobieraniu.

Zauważyłem też problem ze skalowaniem gry, gdyż talia karty budynków jest dokładnie taka sama w przypadku rozgrywki dwu- i pięcioosobowej, a kopii poszczególnych kart jest zawsze stała liczba. Wygląda na to, że czym większa liczba graczy tym gra jest trudniejsza do zaplanowania, co z kolei ponownie wydłuża rozgrywkę. Nieco inaczej działa wariant dwuosobowy, gdyż kolejność graczy zmienia się automatycznie co turę i inaczej opłacane jest stawianie swojego dysku na dysku przeciwnika.

No i ostatnią zauważoną rzeczą jest problem z losowością kart. O ile nie jest to samo w sobie problemem, to w tym przypadku może się zdarzyć, że potrzebny nam budynek znajduje się a pod koniec tali. Jest to bardzo prawdopodobne, gdyż zazwyczaj każdy z graczy stara się w pierwszej kolejności zbudować łańcuch produkcyjny inny niż pozostali. A możliwe do wykonania akcję w tej grze nie pozwalają w szybki sposób przebrnąć przez całą talię i mieliśmy dwukrotnie już przypadek, że potrzebna karta odkryta została w ostatnich turach i nic już z nią nie było można zrobić.

Podsumowując, mamy tu do czynienia z całkiem porządną grą euro z kilkoma ciekawymi mechanizmami, która jednak moim zdaniem nie wystrzegła się kilku błędów. Wydaje mi się, że podstawowym jest zbyt długa rozgrywka, której czas nie przekłada się wcale na tak duża liczbę wyborów niż mogłoby się to wydawać. Myślę, że czas ten wynosi ok. 50 minut na gracza, co w grze pięcioosobowej daje ponad 4 godziny. Sporym plusem jest przygotowanie do gry, czyli tzw. setup, który jest niemal błyskawiczny. Mnie osobiście nie do końca odpowiadają za bardzo abstrakcyjne pomysły z mechanizmem opartym na różnokolorowych kartach, ale to pewnie kwestia planszowego gustu.

Ostatecznie cieszę się, że powstają takie gry i liczę, że wydawnictwo ST Games dalej będzie podążać wytyczoną ścieżką i będziemy mogli się cieszyć dużą liczbą sprawnie działających gier.

Dziękujemy firmie G3 za udostępnienie egzemplarza do recenzji.

Tytuł: Craftsmen

Autor: Krzysztof Matusik

Wydawnictwo: ST Games

Liczba graczy: 2-5

Wiek graczy: 12+

Czas gry: 120-240 minut

ogol1

2 comments on “Zagrałem w „Craftsmen”

  1. palladinus
    9 stycznia 2014

    Jeden z zarzutów okazał się na szczęście błędem w instrukcji.

    Przywilej Notariusza:
    „Przywilej: Gracz przed wykonaniem akcji lub po niej może podejrzeć 5 kart budynków. Wówczas z jednego (wybranego przez siebie) stosu budynków dobiera 3 karty i dokłada do nich 2 karty tego samego typu z planszy. Z powstałego zestawu wybiera 2 karty, które położy odkryte na planszy, a pozostałe 3 odkłada w dowolnej kolejności na wierzch odpowiedniego stosu budynków.”

    powinien brzmieć:
    „Przywilej: Gracz przed wykonaniem akcji lub po niej może podejrzeć 5 kart budynków. Wówczas z jednego (wybranego przez siebie) stosu budynków dobiera 3 karty i dokłada do nich 2 karty tego samego typu z planszy. Z powstałego zestawu wybiera 2 karty, które położy odkryte na planszy, a pozostałe 3 odkłada w dowolnej kolejności na wierzch LUB SPÓD odpowiedniego stosu budynków.”

  2. tomas
    27 marca 2014

    Gra przednia, otrzymałem ją niedawno i z dużą ciekawością przystąpiłem do pierwszych rozgrywek. Bardzo polecam wszystkim tym, którzy jeszcze się wahają.

Dodaj komentarz

Information

This entry was posted on 24 grudnia 2013 by in Recenzje and tagged , , .