EKO – 2-4 graczy, 45 minut, wiek 10+
Gra przyciąga wyglądem i wykonaniem i na pierwszy rzut okiem przypomina grę logiczną. Tak jednak nie jest. Zarządzamy klanem z Emperorem na czele aby zdobyć dominację na pustynnym terenie Eko poprzez eliminacje przeciwników lub zdobycie dwunastu punktów za zbudowane i rozwijane miasta.
Co rundę do wykonania mamy tylko jedną z sześciu dostępnych akcji – ruch, przegrupowanie, atak, budowanie, upgrade budynku lub niszczenie wrogich budynków. Jeśli na końcu ruchu posiadamy jakieś jednostki w rezerwie to dokładamy do trzech z nich na planszę. Zasady są bardzo proste, dodatkowo opisane w formie tabelarycznej podsumowanie, bardzo ułatwia tłumaczenie zasad. Graliśmy w składzie cztero i dwuosobowym i w obu tych wariantach gra zawiera dużo negatywnej interakcji. Dzieje się tak dlatego, że rozmiar planszy jest dopasowywany do ilości graczy. Kupując grę podczas targów otrzymaliśmy dodatkowe kafelki, które wprowadzają nowe zasady i umożliwiają zdobywanie punktów w inny sposób. Po dwóch rozgrywkach ocena EKO jest bardzo pozytywna i cieszę się z zakupu.
Hengist – 2 graczy, 20 minut, wiek 7 +
Po sukcesie Patchworka, wszyscy bardzo liczyli na kolejną dobrą małą dwuosobówkę Uwe Rosenberga. W Hengist będziemy łupić wrogie tereny, poruszając się po nieznanych wodach i lądach. Jakby ta historyjka nie zabrzmiała, Hengist to gra karciana w której za pomocą kolorów będziemy przesuwać pionki po planszy i zdobywać punkty. Każdy z trzech pionków wykonać może jedną akcję w turze – wykładając karty porusza się po wskazanych kolorami ścieżkach. Część dróg jest zakryta, dlatego będziemy zapuszczać się w głąb lądu aby skraść skarby z nieodkrytych jeszcze lądów. Z każdym zagraniem karty jokera nasz statek przesuwa się w prawo powodując w ten sposób przewijanie mapy. Nie możemy zostawiać naszych pionków w tyle bo gdy łódź odpłynie za daleko nie będziemy mogli z nich już korzystać.
Jestem po trzech rozgrywkach w Hengist i mogę powiedzieć, że z każdą partią jest lepiej. Trzeba mieć jednak na uwadze losowość kart i bardzo świadomie nimi zarządzać aby zawsze mieć możliwość ruchu. Po drugie, gra ma wpisane bycie wrednym dla przeciwnika. Sukcesu jaki osiągnął Patchwork nie wróżę ale chętnie zagram kolejne partie i zostawię grę w kolekcji.
Raptor – 2 graczy, 25 minut, wiek 9+
Raptor to jak na razie jeden z moich fajniejszych Essenowych zakupów. Jeden z graczy wciela się w naukowców chcących złapać młode dinozaury, drugi w matkę raptorów i jej pięć młodych. Na generowanej przez losowe ustawienie płytek terenu (dżungli lub pustyni) planszy rozstawiane są figurki dinozaurów i naukowców. Każdy z graczy dysponuje swoja talią ze specjalnymi dla danej grupy akcjami. Akcje są przypisane do talii kart od 1 do 9. Gracze jednocześnie wybierają po jednej z kart z ręki i porównują swoje wartości. Gracz o niższej karcie wykonuje tylko akcje specjalną z karty, a drugi ma do dyspozycji tyle punktów akcji ile wynosi różnica nominałów tych kart. Punkty wydaje na wykonanie akcji dostępnych dla danej strony.
Wybór kart i to co chcielibyśmy zrobić a czego nie chcielibyśmy aby zrobił przeciwnik działa bardzo dobrze. Główkowania jest sporo a do tego poprzez temat, figurki i góry jest w tym dużo klimatu. Na razie wyraźnie łatwiej idzie naukowcom, myślę jednak że to kwestia ogrania dinozaurami. Bardzo polecam.
Lords of Scotland – 2-5 graczy, 30 minut, wiek 13+
To już drugie wydanie tej gry. Tym razem w nowej (moim zdaniem bardziej atrakcyjnej) szacie graficznej. Wcielamy się w szkockich lordów i wysyłamy swoich wojów do potyczek. Po każdej zwycięskiej potyczce przyłączą się do nas nowi wojownicy, a wygra ten kto pierwszy zbierze takich pomocników o łącznej sile 40. Do tego dochodzą zdolności klanów, które możemy wykorzystać jeśli właśnie zagrana karta ma najniższy nominał z biorących udział w tej potyczce. Jeśli na bitwę wyślemy Szkotów tylko z jednego klanu ich siła jest podwajana. Karty możemy zagrywać odkryte lub zakryte, dlatego losy każdej bitwy rozstrzygają się dopiero na końcu.
Grałem w pięć i dwie osoby i w obu wariantach jest nieźle, choć lepiej oczywiście w pięć. Jest sporo kombinowania jaką kartę zagrać, jakiego wojownika dobrać, jak najlepiej wykorzystać moc karty i czy uda mi się ją wykorzystać zanim znowu będzie moja kolej. Całkiem sporo jak na prostą karciankę, dlatego szkoccy lordowie na razie wysoko w moim tegorocznym rankingu.
Przemek „woj_settlers” Wojtkowiak
Raptor wpada na listę – dzięki za szybką informację !!!