Ciekawe Gry

gry planszowe i nie tylko

Z żółwiem na plecach – zagrałem w „Mahé”

mahe coverMożna powiedzieć, że gra „Mahé” zadebiutowała na targach w Essen w 2014 roku na stoisku wydawnictwa franjos. Zaskoczyła mnie do tej pory co najmniej dwa razy: pierwszy raz na samych targa, kiedy pojawiła się czołówce rankingu gier, bo kiedy poszedłem sprawdzić, okazała się na pierwszy rzut oka grą dla dzieci podobną do pędzących żółwi. A drugi raz, gdy zacząłem się wgłębiać w jej szczegóły i okazało się, że jest to remake gry z 1974 roku. Nie przywieźliśmy jej ze SPIEL, ale ostatecznie i tak trafiła w nasze recenzenckie ręce.

Jak już wspomniałem, gra ta została wydana 41 lat temu jako „Känguruh”. Jak większość gier wydawnictwa franjos, „Mahé” pod płaszczykiem dobrej zabawy próbuje przemycić treści bardziej edukacyjne, żeby nie powiedzieć naukowe. Jak zwykle jest to też osiągnięte poprzez bardzo proste i przejrzyste zasady, które w łatwy sposób mogą zostać przyswojone przez  dzieci w wieku wczesnoszkolnym.

IMG_20150309_141007_small

Komponenty gry składają się z talii kart, trzech kostek i planszy z polami od 1 do 21. Każdy z graczy dysponuje jednym bądź dwoma żółwiami w zależności od liczby osób.

Cała gra opiera się o bardzo przeze mnie lubiany mechanizm push your luck. Każdy z gracz w swojej turze rzuca jedną kostką, a następnie widząc wynik, może zdecydować się na rzut kolejną. Trzecią z nich można rzucać na tej samej zasadzie. Kiedy uznamy, że chcemy zakończyć tę fazę, przesuwamy nasz pionek o liczbę pól równą sumie wszystkich oczek pomnożonej przez liczbę użytych kości. Ruch naszym pionkiem nie odbywa się natomiast w ogóle, jeśli podczas rzucania, suma oczek przekroczy siedem. Dodatkowo cofamy się na start. Gracz, który przekracza pole 21 lub na nim staje, zabiera górną kartę za spisu punktacji.
Ciekawa sytuacja następuje, kiedy nasz żółw staje na zajętym polu, gdyż wchodzi na grzbiet innego żółwia i dopóki tam się znajduje, to my decydujemy o liczbie używanych przez niego kości.

IMG_20150309_141253_small

Jak widać, gra jest bardzo prosta w swoim założeniu i dzieci, które potrafią dodawać, nie mają problemu technicznego podczas partii. Trzeba im jednak na początku partii spróbować wytłumaczyć w dostępnych słowach rozkład prawdopodobieństwa podczas rzucania kośćmi, aby mogły świadomie podejmować decyzje. Młodszym dzieciom będziemy musieli pewnie podpowiadać całą grę, ale z moich doświadczeń wynika, że w żaden sposób nie psuje to frajdy z gry, dopóki będą wiedziały, czego się mogą spodziewać.
Decyzji nie ma tu dużo, ale niemal  każdy rzut dostarcza emocji, więc raczej się nie znudzimy, zwłaszcza, że po 30 minutach zazwyczaj będzie już po partii. Jeżeli nie gramy z dziećmi, to jest to gra do piwa, która nie obciąży nikogo umysłowo i pozwoli w międzyczasie prowadzić rozmowę na dowolny temat. Mnie gra przypadła do gustu i myślę, że jest na nią miejsce w mojej kolekcji.

Dziękujemy wydawnictwu franjos za udostępnienie egzemplarza gry do recenzji.

Jacek „palladinus” SzmaniaJaco

Tytuł: Mahé
Autor: Alex Randolph
Wydawnictwo: franjos Spieleverlag
Liczba graczy: 2−6
Wiek graczy: 6+
Czas gry: 20 minut

IMG_20150309_141324_small IMG_20150309_141226_small IMG_20150309_141139_small

Dodaj komentarz

Information

This entry was posted on 9 marca 2015 by in Recenzje.