Ciekawe Gry

gry planszowe i nie tylko

Zagrałem w „Byli sobie wynalazcy”

2016-05-22_231747

Jestem z pokolenia, które na premierowe odcinki animowanej serii „Było sobie …” czekało co tydzień przed telewizorem (już kolorowym ;)). Dzisiaj można sobie kupić zestaw DVD z wszystkimi odcinkami całej serii, do czego zachęcam, bo mimo wieku bajka dalej może uczyć kolejne pokolenia i niewiele straciła na aktualności. Tym razem jednak nie o animacji, a o grze planszowej wykorzystującej postać słynnego Maesto.

Jak gramy

Choć ogólne zasady gry są proste, sposób i skład w jaki zaprezentowano je w instrukcji pozostawia pewne niedopowiedzenia i wymaga ułożenia sobie tego w spójną całość zakładając, że pewnych rzeczy i tak należy się zwyczajnie domyśleć. Każdy z graczy otrzymuje trzy losowe karty wynalazców, zaczynając stroną opisującą wynalazcę. Aby obrócić kartę na stronę wynalazku i rozpocząć kompletowanie wymaganych żetonów, gracz w swojej turze musi wśród rozłożonych na planszy żetonów postaci, odszukać właśnie trzech swoich naukowców. Wykorzystując zasady gry w memo, ten fragment gry może się niektórym nieco dłużyć. Jeśli mu się to uda, wykonuje rzut kością i porusza swój pionek po obwodzie planszy, wykonując polecenia z pola na którym się zatrzyma. Na graczy czekają pytania tekstowe, pytania ilustrowane, szpiedzy kradnący 2016-05-23_235154żetony współgraczom czy proste testy na rzut kością. Część pytań jest zadawana indywidualnie, część zaś kierowana jest do wszystkich graczy, którzy wskazują poprawną odpowiedź poprzez wybranie odpowiedniej karty z literą odpowiedzi. Sprawdzenie poprawności polega na nałożeniu na kartę czerwonego detektora i odczytaniu prawidłowej odpowiedzi. Zdobyć można w ten sposób żetony atomu, wiedzy i wszechświata, które potrzebne są do rekonstrukcji wynalazku. Nawet po zebraniu odpowiedniej liczby żetonów, trzeba mieć jednak nieco szczęścia, bo pobranie kończącego wynalazek żetonu Eureka wymaga przejścia testu na konkretny rzut kością. W trakcie rozgrywki pojawią się jeszcze karty ryzyka: mistrza, szpiega  i konkursu naukowego, które wprowadzają nieco interakcji pomiędzy graczami. Gra kończy się w momencie, gdy któryś z graczy zdobędzie trzeci żeton Eureka, tym samym odtwarzając wszystkie swoje początkowe wynalazki.

Podsumowanie

Wspomniałem na wstępie, że animacja mimo wieku niewiele straciła na aktualności. To nie do końca prawda, bo choć z pewnością jej walory edukacyjne są niezmiennie aktualne, to kreska, kolory i sposób animacji pozostawia dziś wiele do życzenia. Po prostu czuć ducha czasu. Z grą planszową „Byli sobie wynalazcy” jest niestety podobnie. Do jej walorów edukacyjnych nie mam uwag, bo te podobnie jak w bajce podane są w sposób zwięzły i przystępny odbiorcy. Uwagi mam jednak do mechaniki, która choć starała się przemycić coś więcej niż rzut kością, właściwie na rzucie kością się kończy. Cała otoczka zbierania żetonów, kart specjalnych, różnych pól na planszy działających na jedną lub wszystkie osoby pozostaje dość archaiczna w połączeniu z prostym wykorzystaniem kości i ruchem w koło planszy. Dzisiaj gdy na rynku planszówkowym do wyboru mamy całą gamę najróżniejszych mechanik, sposobów wykorzystania kości czy ruchu pionków, to gry które wykorzystują kość w klasyczny sposób i służą do przesuwania pionków o wskazaną ilość pól, nie mogą zyskać aprobaty ze strony recenzenta, a przekonany jestem, że również zwykłych planszówkowych śmiertelników ;).

2016-05-23_235105

Fajnie wykorzystano natomiast żetony atomu, wiedzy i wszechświata – ogólnie sugerując ich wymaganą ilością na wynalazkach, jakiego typu wiedza była potrzebna do jego wynalezienia. Pytanie czy w trakcie rozgrywki, ktoś zwracać będzie na to uwagę. Podobnie jest z notkami biograficznymi i opisem wynalazku. Ja z ciekawością czytałem opisy, jednak moja siedmioletnia córka była tym średnio zainteresowana. Co potwierdza raczej to, że trudno skupić się w tym wieku na naukowej treści. Jeśli jednak chcemy by dzieci coś z gry wyniosły, zdecydowanie obowiązkowe powinno być przeczytanie wszystkim treści posiadanych kart. Dobrze też rozwiązano system odpowiedzi na quizowe pytania, które w łatwy sposób sprawdzić można zaraz pod pytaniem.

2016-05-23_235303Sugerowany na pudełku wiek minimalny – 7 lat to niestety duże nadużycie. Zdecydowana większość pytań jest tak trudna, że granie z siedmiolatkiem kompletnie nie ma sensu. Można by powiedzieć, że to gra edukacyjna i nawet jak nie zna się odpowiedzi, to można się czegoś nauczyć. To prawda, dotyczy jednak dzieci starszych (moim zdaniem minimum to 10-12+), które w ogóle zrozumieją pytania i choć trochę wiedzą o co może chodzić w danym zagadnieniu. Jeśli jednak do gry zasiądą starsze dzieci, warto docenić elementy edukacyjne i formę ich prezentacji o czym wspominałem w poprzednich akapitach.2016-05-23_235205

Nasze rozgrywki kończyły się po ponad godzinie, co jest nieco za długim czasem gry, mając na uwadze zwłaszcza to, że jest przeznaczona jednak dla dzieci. Tym bardziej dziwić może uwaga w instrukcji, że jeśli komuś gra wydaje się za krótka, może zwiększyć ilość wymaganych wynalazków – takiej opcji osobiście nie polecam.

Trudno mi jednoznacznie podsumować grę „Byli sobie wynalazcy”. Ze względu na trudność zagadnień, zdecydowanie nie nadaje się do grania z dziećmi z pierwszych klas szkoły podstawowej. Zdecydowanie nie nadaje się też na rozgrywki wśród graczy obytych w nowoczesnymi grami planszowymi. Kto więc jest adresatem tej pozycji? Może to być dobry wybór dla graczy, którzy od gry planszowej nie oczekują genialnej mechaniki, ale prostych a nawet klasycznych zasad, gotowi są jednak zmierzyć się z pytaniami z dziedziny szeroko pojętych wynalazków. Mając na uwadze sentyment do animowanej serii „Było sobie …” i niewątpliwie walory edukacyjne tejże, również wersja planszowa nie powinna narzekać na brak zainteresowania.

Dziękujemy wydawnictwu Hippocampus za przekazanie gry do recenzji.

 Przemek „woj_settlers” Wojtkowiak PW

Tytuł: Byli sobie wynalazcy

Wydawnictwo: Hipocampus

Autor: Hippocampus

Liczba graczy: 2-4

Wiek graczy: 7+ (moim zdaniem 10-12+)

Czas gry: 60-75 minut

2016-05-23_2350542016-05-23_2351052016-05-23_2351182016-05-23_2351272016-05-23_2351362016-05-23_2351462016-05-23_2352052016-05-23_2352152016-05-23_2352322016-05-23_2352422016-05-23_2352522016-05-23_235303

3 comments on “Zagrałem w „Byli sobie wynalazcy”

  1. radziu
    3 stycznia 2017

    grałem z moim synem 8,5 lat w tą grę i jeszcze dwiema osobami, zanim doszliśmy do żetonów eureka to na planszy zabrakło już żetonów wszechświat, wiedza i atom. i zauważyliśmy że na niektórych kartach są błędy w odpowiedziach.

  2. Insert
    6 lutego 2017

    Zastanawiam się nad zakupem tej gry dla 7 latka, czy nie jest ona zbyt skomplikowana. Wiem, że przedział wiekowy jest 7+, ale różnie bywa z dedykacją producenta. Dlaczego wskazujesz 10-12?

  3. woj_settlers
    17 lutego 2017

    Insert – w grze są pytania i zadania, które zdecydowanie przewidziane są dla starszych dzieci czy młodzieży. Jakie szanse z pytaniem ze zdjęcia w recenzji (o Antoine Lavoisier) ma 8 letnie dziecko? Poza tym utrzymanie 8 latka przy jednej dość nużącej grze przez godzinę, też nie będzie łatwym zadaniem.

Dodaj komentarz

Information

This entry was posted on 24 Maj 2016 by in Recenzje and tagged , , , .