Ciekawe Gry

gry planszowe i nie tylko

Zagrałem w „Traders of Osaka”

pic2375943_mdŚmiało można założyć, że niewielu z nas miało możliwość zagrać w tytuł z 2006 roku „Traders of Carthage”, które pierwotnie zostało wydane przez Japon Brand a rok później przez wydawnictwo Z-Man Games. Dopiero jej wznowione wydanie z roku 2015 pod nazwa „Traders of Osaka” uznać można za tytuł osiągalny do kupienia (choć i to nie jest łatwe). I bardzo dobrze, że tak się stało bo to tytuł z pewnością bardzo ciekawy i warto go poznać. Zmianie uległo tylko miejsce akcji, które przesunęło się z Kartaginy do Osaki, cała reszta pozostała bez zmian.

Jak to działa?

Niewielka plansza służy właściwie głównie do porządkowania rozgrywki. Jest tam miejsce na statki pływające od portu do portu i miejsce na talię. Z boku planszy układane będą karty w dwóch rzędach. Jeden z nich zawierać będzie trzy karty, które wejdą do gry później (gdy wyczerpie się drugi rząd), drugi pięć kart, które stanowią bieżący zestaw. Każda karta to określony typ towaru, ale też pieniądze o wartość 2, 3, 4 lub 5. Po dobraniu startowych pieniędzy gracze są gotowi do rozgrywki. W swojej turze gracz może wykonać jedną z trzech rzeczy: kupić kartę, wziąć monety lub zarezerwować kartę. Kupno towarów wymaga opłacenia kosztu wszystkich dostępnych w danym momencie towarów i wyłożenie ich przed sobą, co wskazuje jakie i ile towarów aktualnie posiadamy na statkach. Zgodnie z kolorami kupionych towarów, przesuwane są statki handlowe, które płyną z Osaki do Edo. Drugą możliwością jest wzięcie jednej karty na rękę jako pieniądze. Trzecia możliwość czyli zarezerwowanie karty wymaga użycia żetonu i oznaczenia wybranej karty, którą następnie będzie można kupić lub zabrać jako pieniądze w kolejnych swoich ruchach.

Przechwytywanie6

Kiedykolwiek któryś ze statków przypłynie do Edo, następuje wypłata za przywiezione towary. To nic innego jak przyznanie punktów, które równe są iloczynowi kart w tym kolorze i najwyższej ich wartości. Wynik tego działania jest dzielony przez 5 określając ilość punktów, które gromadzone są w postaci kart, odkładanych na osobny stos przez każdego gracza. Dodatkowo gracze zabierają dodatkowe znaczniki w tych kolorach, które później dodawane będą do ilości kart i zwiększą zarobek przy kolejnym transporcie tego towaru. Niestety wszystkie statki, które w tym momencie znajdują się na morzu (dwa pola przed Edo) toną a posiadacze towarów w tych kolorach tracą je, chyba że skorzystają z możliwości ubezpieczenia ładunku co wymaga zagrania odpowiednich kart. Statek z Edo wraca do Osaki, a statki które zatonęły, do ostatniego portu przed Edo. Rozgrywka kontynuowana jest na normalnych zasadach. Gra kończy się gdy któryś z graczy zgromadzi 8 żetonów dostarczenia towarów do stolicy, po czym następuje podliczenie odkładanych na punkty kart i wskazanie zwycięstwa.

Dobre czy nie?

„Traders of Osaka” to nie jest w Polsce szczególnie łatwo dostępny tytuł a jeśli do tego dołożymy dość jednak wysoką cenę (ponad 100 zł) trudno się dziwić, że nie często widuje się ją na stołach. A szkoda bo gra jest na tyle interesująca, że warto ją poznać. Z pozoru proste akcje mają swoją głębię, którą jednak zauważa się dopiero po pewnym czasie. Nie ma tu prostego zbierania setów ale jest pewien smaczek. Decyzje co zebrać, co wysłać statkiem i kiedy to zrobić są bardziej skomplikowane niż z pozoru może to wydawać. Dodatkowo ciągle obserwować należy na jakim etapie jest przeciwnik, bo komplikowanie jego planów to niezbędna część naszego planu. Celowo jednak „przeciwnik” pisze w liczbie pojedynczej, bo choć na pudełku wyczytać można, że jest to gra od dwóch do czterech osób uważam, że jej przeznaczenie to pojedynki dwuosobowe. Za dużo się w grze dzieje i za dużo jest w tym zmiennych, żeby czuć jakąś kontrolę nad przebiegiem rozgrywki przy pełnym składzie. Rozgrywka jest po prostu mniej policzalna. Nie oznacza to, że nie da się rozegrać takiej partii, ale mi sprawia ona w takim układzie dużo mniej satysfakcji. U mnie jest to tytuł wyłącznie na dwie osoby i jako taki bardzo polecam. W takim też wariancie przypomina mi inną grę, którą bardzo lubię „Jaipur”, dlatego miłośnicy tego tytułu bez wahania powinni spróbować „Traders of Osaka”.

Przechwytywanie3

Na koniec słów kilka o wykonaniu gry, które jest bardzo dobre, choć bez fajerwerków w postaci wielkich plastikowych figurek. W pewnym sensie czuć japoński minimalizm, który pozwala skupić się na rozgrywce a nie podziwianiu pięknych grafik. Jest jednak jedna drobna rzecz, która nieco psuje ten pozytywny odbiór – pudełko, którego otwarcie wymaga nie lada wysiłku. Jest zbyt ciasne, dlatego aby dostać się do środka potrzeba kilku chwil umiejętnego przesuwania po kawałku z każdej strony. I nie jest to przypadek tylko mojego egzemplarza.

Jeżeli będziecie mieli możliwość sprawdzić „Traders of Osaka” to bardzo do tego zachęcam, mając jednocześnie przekonanie, że jest całkiem spore grono graczy, którym gra powinna przypaść do gustu.

Dziękujemy wydawnictwu Z-Man za przekazanie gry do recenzji.

Przemek „woj_settlers” Wojtkowiak PW

 

Tytuł: Traders of Osaka

Autor: Susumu Kawasaki

Wydawnictwo: Z-Man

Czas gry:  30 minut

Wiek graczy: 12+

Liczba graczy: 2-4

Przechwytywanie Przechwytywanie1 Przechwytywanie3 Przechwytywanie4 Przechwytywanie5 Przechwytywanie6 Przechwytywanie7

 

 

1 comments on “Zagrałem w „Traders of Osaka”

  1. Pingback: Pierwsze branżowe spotkanie w Cube Factory of Ideas (plany wydawnicze) | Ciekawe Gry

Dodaj komentarz

Information

This entry was posted on 4 stycznia 2016 by in Recenzje and tagged , , , , , , .