Ciekawe Gry

gry planszowe i nie tylko

Nisza gier wojennych (na SPIEL’13 w Essen)

wojenneTak jak nasze planszówkowe hobby jest cały czas niszą w społeczeństwie, tak gry wojenne stanowią niszę w zbiorze gier planszowych. Naznaczone stygmatem „nudnych żetonówek”, są szerokim łukiem omijane przez typowych euro- czy amerimaniaków. Albo z powodu zbyt zawiłych i trudnych do przebrnięcia przepisów, albo nieatrakcyjnego dla niektórych tematu historycznego. Zauważyłem jednak, że ta tendencja się zmienia dzięki coraz większej liczbie wydawanych tytułów z pogranicza różnych dziedzin oraz typowych gier wojennych z uproszczoną mechaniką. W tej pierwszej kategorię mieszczą się takie tytuły jak A Few Acres of Snow i 1812: The Invasion of Canada, w drugiej – Sekigahara: The Unification of Japan czy Red Winter: The Soviet Attack at Tolvajärvi. Popularność gier wojennych stopniowo rośnie, a co za tym idzie, rośnie również zaangażowanie ich wydawców na rynku, skutkujące coraz lepszą jakością wydawanych tytułów oraz zwiększeniem nakładów i dodruków.

Mimo tego, okazało się, że na międzynarodowych targach SPIEL w Essen, które z całą pewnością można nazwać świętem eurograczy, gier wojennych było naprawdę bardzo mało. Szczerze powiedziawszy, spodziewałem się większej ich reprezentacji, ale prawdopodobnie  spowodowane to było miejscem targów. Powszechnie wiadomo, że Niemcy stronią od gier o tematyce wojennej, więc było można liczyć tylko na goszczące w Essen zagraniczne wydawnictwa. Te prawdopodobnie nie były jednak zainteresowane szerszą promocją w tym mało chłonnym otoczeniu.
messe
Spróbuję jednak pokazać, że gry wojenne są coraz bardziej widoczne w  społeczeństwie typowych planszówkowiczów i podam kilka przykładów prosto z Essen.

**

Najbardziej spektakularnym stoiskiem na targach mogło się pochwalić włoskie wydawnictwo VentoNuovo Games prezentujące drugą w swojej serii grę pt. Blocks in the West. Jest to mamucich rozmiarów gra skupiająca się – jak sugeruje tytuł – na zmaganiach w zachodnim teatrze działań II wojny światowej w Europie. Również po tytule można wnioskować, że należy ona do grupy gier bloczkowych. Spis jej elementów jest bardzo imponujący: dwie mapy 87×62 cm (po połączeniu dają obszar 124×87 cm), 313 bloczków, 100 kosteczek produkcyjnych, 50 plastikowych modeli symbolizujących fabryki, 7 kości i wiele innych elementów, których jest jeszcze więcej w edycji limitowanej.
mapaGra ukazuje działania wojenne w skali operacyjnej: jeden bloczek reprezentuje ok. 30 tys. żołnierzy, 300 pojazdów pancernych lub 300 samolotów w zależności od rodzaju wojsk. Natomiast jeden heks na mapie to 72 km, a tura odpowiada 1 miesiącowi.

Blocks in the West przewiduje dwie wersje rozgrywki: z tzw. mgłą wojny, typową dla gier bloczkowych, lub bez niej jak w większości gier żetonowych. Oferuje również szereg scenariuszy na jednym z dziesięciu poziomów trudności, m.in. bitwę o Anglię, operację Husky czy ofensywę w Ardenach.

Co ciekawe, grę możną zintegrować ze wcześniejszą częścią tej serii pt. Blocks in the East (ma ona podobne rozmiary, ale symuluje działania na froncie wschodnim) i otrzymujemy wówczas niesamowitego kolosa. Myślę, że w mało którym domu można znaleźć stół mogący pomieścić te gry w całości, a w niektórych pewnie zabraknie nawet podłogi.
BitE+BitWOlbrzymim plusem jest bardzo rozbudowana pomoc gracza zarówno w rozkładaniu poszczególnych scenariuszy, jak i we wprowadzaniu w zawiłości zasad oraz ułatwienia dla zwiększenia płynności rozgrywki.

Niestety mimo zapewnień wydawnictwa o współpracy z najlepszymi włoskimi grafikami, Blocks in the West od strony wizualnej prezentuje się raczej kiepsko w porównaniu do produkcji na przykład amerykańskiej firmy GMT. Sądzę, że wynika to z decyzji twórców z VentoNuovo o położeniu nacisku na czytelność niż na fajerwerki graficzne.
okladka

**

Kolejne stoisko z grami wojennymi miało w Essen wydawnictwo Academy Games, które może być znane w Polsce z wydania całej gamy gier Conflict of Heroes lub też z remake’u gry Orzeł i Gwiazda autorstwa Roberta Żaka pt. Strike of the Eagle. Na targach promowało natomiast drugą grę ze swojej serii Birth of America pt. 1775: Rebellion, której poprzedniczką była 1812: The Invasion of Canada. Jest to gra łącząca w sobie elementy wojenne z euro, w której poziom abstrakcji jest dość wysoki. Mamy tu jednak dość wyraziste tło historyczne i całkiem rozbudowaną symulację potyczek. Gra przenosi nas w czasy wojny o niepodległość Stanów Zjednoczonych i możemy przejąć kontrolę nad jedną z czterech dostępnych stron tego konfliktu: piechotą brytyjską, lojalistami, Armią Kontynentalną, patriotami. W grze czteroosobowej gracze współpracują oczywiście w parach, by osiągnąć wspólny cel.
Ruchy jednostek odbywają się dzięki zagrywaniu przez graczy kart z ręki. Bitwy rozstrzygane są za pomocą kości odpowiednio zmodyfikowanych w zależności od frakcji, by odwzorować ich charakterystyczny potencjał bojowy – nie tylko samą siłę, ale na przykład podatność na ucieczkę z pola walki. Celem jest przejęcie kontroli nad jak największą liczbą kolonii dzięki przewadze, uzyskanej poprzez wyparcie i wymanewrowanie przeciwników z ich terytoriów.

Za stronę graficzną 1775: Rebellion odpowiada Jarek Nocoń, który ilustrował już niejedną grę Academy Games. I tu nie można mieć najmniejszych zastrzeżeń, wszystkie elementy zostały bowiem wydane na najwyższym poziomie i tym samym należą się słowa pochwały dla wydawnictwa.

**

Field of Glory: The Card Game to gra Martina Wallace’a, o której tuż przed targami zrobiło się głośno, gdy firma Slitherine – właściciel licencji do systemu Field of Glory, ogłosiła, że Treefrog musi zniszczyć wszelkie kopie tej gry z uwagi na naruszenie licencji. Informacja taka pojawiła się również na stronie samego wydawcy, ale oczywiście na drugi dzień sprawa została wyjaśniona, lecz pewnie nie obyło się bez finansowych negocjacji. Swoją drogą, ciekawe, która z tych firm próbowała naciągnąć kontrahenta na dodatkowe procenty?

Jest to gra karciana fabularnie nawiązująca luźno do realiów starożytnego Rzymu. Talia gracza składa się z 49 kart, które są wybierane poprzez swoisty jednoosobowy draft przed każdą grą. Na kartach znajdziemy reprezentacje różnych typów jednostek bojowych, m.in. lekką piechotę, kawalerię, słonie bojowe, a także kilka kart specjalnych, jak np. kartę dowódcy, która ułatwia wprowadzanie jednostek na pole bitwy itd. W czasie całej partii gracze zagrywają jednostki na jedną z pięciu kart terenu, które tworzą całe pole bitwy, by zyskać przewagę w danym segmencie. Rozgrywka jest bardzo dynamiczna, ponieważ zmusza do nieprzerwanej konfrontacji, gdyż wygra ten gracz, który w jakimś momencie będzie kontrolował 3 karty terenów.
Mimo słabego wrażenia po pierwszym kontakcie, Field of Glory: The Card Game ostatecznie okazała się bardzo dobrą pozycją. Wyróżnia się dość rozbudowaną mechanika jak na karciankę, a dzięki świetnym grafikom i spójnej mechanice odczuwa się wojenny klimat swoich zagrań. Wpływ mają też na to szczególne cechy charakterystyczne każdej jednostki, dzięki czemu otrzymujemy dość dużą głębię taktyczną. Przez całą partię musimy być czujni, gdyż oddanie bez walki jakiegoś terenu może spowodować groźbę oskrzydlenia jednostek z innego skrzydła.

**

Kolejnym stoiskiem, które przyciągało uwagę między innymi ze względu na rozmiary i wyróżniającą się, bo nie nazbyt pstrokatą kolorystykę, było rosyjskie wydawnictwo Zvezda. Jak sami twierdzą, są największym producentem plastikowych modeli w Rosji, a w Essen najbardziej widocznym ich tytułem była gra Samurai Battles, choć  jest to tytuł wydany w 2012 roku.zvezda essenJest to gra figurkowa osadzona w realiach feudalnej Japonii, starająca się z dużą dokładnością odtworzyć historyczne jednostki z tamtego okresu. W pudełku znajdziemy ponad 120 plastikowych figurek oraz kilka modułów do zestawienia planszy łącznie z dodatkowymi kaflami, które mogą symulować nierówności terenu na polu bitwy.

sb miniatRozgrywka Samurai Battles może odbywać się w jednym z dwóch trybów zaczerpniętych z mechanik innych systemów gier wojennych: Commands & Colors i Art of Tactic. W pierwszym z nich mamy do dyspozycji talię kart rozkazów, dzięki którym aktywujemy dane skrzydło w naszej armii, a bitwy odbywają poprzez wyrzuceniu na kościach odpowiedniego wyniku. Kości są modyfikowane dla podkreślenia wartości bojowych poszczególnych jednostek. Drugi z tych trybów próbuje zasymulować bitwę w czasie rzeczywistym, pozwalając obu graczom w tajemnicy zaplanować ruchy swoich jednostek na całą rundę oraz równocześnie wykonywać posunięcia.

Mamy w tym wypadku połączenie prostej, grywalnej i – co najważniejsze – sprawdzonej już mechaniki z doskonałej jakości wydaniem oraz bardzo oryginalnym tematem (dominacja wśród gier wojennych tematyki związanej z II wojną światową jest moim zdaniem jedną z przyczyn małej popularności tej kategorii gier). Choć jest to raczej mniej wymagający tytuł, jeśli chodzi o ciężar rozgrywki, to cechy te mogą gwarantować zainteresowanie w środowisku graczy, a co za tym idzie – sukces wydawniczy. Nie jestem tylko pewien, czy Zvezda zdoła się przebić na zachodnich rynkach, skoro dotychczas nie była zbyt aktywna w branży gier planszowych.
sb plansza

**

Kolejną pozycją wartą zauważenia jest gra Heroes of Normandie francuskiego wydawnictwa Devil Pig Games. W tym roku wydawcy zbierali środki na platformie Kickstarter i udało im się zgromadzić ponad 150 tysięcy funtów, czyli ponad 500% założonej kwoty. Amerykańską edycją zajmuje się wydawnictwo IELLO, a niemiecką Schwerkraft-Verlag.

Na targach w Essen Heroes of Normandie prezentował jeden z dwóch jej autorów, Clem. Według opisu twórców, jest to gra figurkowa bez figurek nawiązująca do hollywoodzkich filmów akcji, oparta na mechanice wcześniejszej gry pt. Frontiers. Heroes of Normandie to gra taktyczną w skali drużyny, w której pododdziały reprezentowane są przez kafelki z opisanymi na nich statystykami. Plansza terenowa na bazie szachownicy ma również uwzględnione statystki na sobie, by – jak mówią projektanci – podczas gry nie trzeba było zaglądać do instrukcji. Akcja dzieje się oczywiście w tytułowej Normandii podczas lądowania Aliantów w 1944 roku.

Heroes of Normandie jest relatywnie prostą grą wojenną, przygotowaną na rozgrywki maksymalnie 60-minutowe. Jak można przeczytać w jej opisie, jest łatwa do nauczenia, ale trudna do opanowania (jak mówi znane angielskojęzyczne powiedzenie: „easy to learn hard to master”). Mamy w tej grze takie elementy jak zasadzki, wsparcie ogniowe, walkę z czołgami itd. Wizualnie nie można jej nic zarzucić, a jeśli ktoś lubi komiksową kreskę, będzie to dla niego dodatkowy atut.

Wydawca podczas kampanii na Kickastarterze udostępnił demo tej gry w wersji print-and-play, aby każdy mógł sprawdzić jej grywalność osobiście przed publikacją.

**

Sporym zawodem było dla mnie stoisko firmy UGG, która jest niemieckim dystrybutorem gier GMT Games. Zaczynając od wystroju, który ograniczał się do rozciągniętej na regałach siatki maskującej, przez brak gorących nowości, takich jak Navajo Wars, kończąc na cenach, które żadną miarą nie były konkurencyjne.

Ale tak jak pisałem na początku, targi gier w Essen, to święto eurograczy…

3 comments on “Nisza gier wojennych (na SPIEL’13 w Essen)

  1. Ejejej
    19 grudnia 2013

    Ale się napaliłem na „Blocks in the West”!! Można gdzieś to w Polsce kupić?

    • palladinus
      20 grudnia 2013

      Znalazłem tylko w Forcie Gier i to nawet w promocji 🙂

  2. adi
    11 lutego 2014

    Co to do UGG, to ich strona na ktorej mozna zamawiac gry tez dosc dziwnie wyglada. Jakby z lat 80 🙂 Mechanika zakupu tez jest dosc dziwna ale dziala i gry bez problemu szybko przychodza. Jednakze mozna odniesc wrazenie,ze cale UGG ma gdzies dobra reklame:)

Dodaj komentarz