Ciekawe Gry

gry planszowe i nie tylko

Zagrałem w „Żółwie z Galapagos”

zółwie

Są takie gry, które pomimo swojego wieku nic a nic nie straciły na swoim uroku. Bawią kolejne pokolenia, 2013-12-02_100752czasami zmieniając tylko szatę graficzną a nie rzadko również temat. „Żółwie z Galapagos” przeszły właśnie taką drogę. Pierwszy raz trafiły na stoły w roku 1974 jako kangury, a dzisiaj dzięki wydawnictwu Egmont lądują na polskich stołach jako żółwie.

Każdy z graczy startuje z jednym żółwiem w wybranym kolorze. W swoim ruchu musi rzucić jedną kością. Wtedy przesuwa swojego żółwia na torze wokół wyspy, o liczbę oczek. Jeśli jednak chce, może spróbować rzucić kolejną kością z tym jednak zastrzeżeniem, że suma na obu kościach nie może przekroczyć 7. Jeśli tak się wydarzy przesuwa żółwia o sumę oczek pomnożoną przez dwa. Jeśli jednak po drugim rzucie kości suma przekroczy 7, żółw wraca na pole startowe. Podobnie sytuacja ma się z trzecią kością. Jeśli po rzucie trzecią kością, suma nie przekroczyła 7, żółw porusza się o sumę oczek pomnożoną przez 3. Jeśli przekracza tą cyfrę, żółw wraca na pole startowe. Za każdym razem, gdy żółw przechodzi obok ostatniego pola, składając jaja zabiera kartę z punktami (z wartością pomiędzy 1 a 6). Specjalnym przypadkiem jest sytuacja, w której żółwie zajmują to samo pole. Wtedy żółw który jest na górze decyduje o kolejnych rzutach wszystkich żółwi które ma pod sobą, ale też jako jedyny zabiera kartę w przypadku przekroczenia mety. Gra kończy się po zebraniu punktów, które ujawnią się na planszy po zabraniu ostatniej karty a wygrywa gracz z największą liczbą punktów właśnie.

2015-11-11_211505

Mój pierwszy kontakt z tą grą miał miejsce podczas targów w Essen w 2014 roku. To wtedy, niemieckie wydawnictwo franjos wznowiło wydanie gry wprowadzając żółwie a grę nazywając „Mahe”. Gra wysoko plasowała się w targowych rankingach a ja dopiero po powrocie dowiedziałem się, że gra jest niemal moim rówieśnikiem. To tylko świadczy o tym, że mechanicznie nic się nie zestarzała i dzisiaj śmiało może konkurować w swojej kategorii z nowościami.

Jaka jest więc jej kategoria? To gra wyścigowa z elementem ryzyka. Coś pomiędzy „Pędzącymi żółwiami” a „Przebiegłymi wielbłądami”. Jeśli te dwa tytuły coś Tobie mówią to pewnie już wyrobiłeś sobie własną szybką opinię. Ja jednak polecałbym zagrać, bo różnice oczywiście są. Mi w „Żółwiach z Galapagos” podoba się przede wszystkim delikatna nutka hazardu. Dokładnie tyle żeby poczuć emocje związane z wyścigiem. Wszystkie decyzje rzucać czy nie rzucać kolejną kością, to taka jakby gra w grze. Łatwo się w tym odnaleźć i daje to sporo frajdy.

Oczywiście im więcej graczy tym więcej zabawy. Choć autor proponuje aby w mniejszym gronie grać dwoma kolorami na gracza, polecam jednak normalną rozgrywkę w większym 5-6 osobowym składzie. Dobrze sprawdza się też wariant zaawansowany, w którym można zamiast kolejnej kości oddać wcześniej zdobytą kartę. Bardzo lubię też momenty w których żółwie stoją na sobie a decyzje o kolejnych rzutach za całą grupę podejmuje ten który jest na wierzchu. „Żółwie z Galapagos” są po prostu doskonałą prostą grą rodzinną, której trudno odmówić półgodzinnej partyjki.

Dziękujemy wydawnictwu Egmont za przekazanie gry do recenzji.

Przemek „woj_settlers” Wojtkowiak PW

 

Tytuł: Żółwie z Galapagos
Autor: Alex Randolph
Wydawnictwo: Egmont
Czas gry: 30 minut
Wiek graczy: 7+
Liczba graczy: 2-7

cg-gra-rodzinna

2015-11-11_211412 2015-11-11_211452 2015-11-11_211505 2015-11-11_211519 2015-11-11_211538

 

Dodaj komentarz

Information

This entry was posted on 11 listopada 2015 by in Recenzje and tagged , , , .