Nazywam się Durnan i obecnie zajmuje się prowadzeniem karczmy, ale w młodości przewędrowałem cały Faerûn z mieczem w ręku. Nawet jeśli mieszkacie w Waterdeep, to zapewne nie wiecie, że jestem jednym z najbardziej wpływowych osób w tym mieście – lordem Waterdeep, a do tego Silverstarem. Staram się jednak pozostać w cieniu i skrywać swoją tożsamość, gdyż mam wielu wrogów, ale i ci, którzy mi się kiedykolwiek narazili raczej spać spokojnie nie mogą, gdyż bezwzględność to moje drugie imię. Od lat buduję sieć swoich wiernych agentów, którzy wykonują moje rozkazy i rozszerzają moje wpływy w każdej dzielnicy tego miasta.
Wiem, że pretendentów do władzy nad Waterdeep jest co najmniej kilku, ale mam nadzieję, że jest to dla wszystkich oczywiste, że na samym końcu pozostanie tylko jeden i będę nim właśnie ja!
Wiem, co mówią ci, którzy mnie znają, ale uwierzcie mi, że nie są nawet blisko w swoich przewidywaniach do czego jestem zdolny. Ale nie myślcie, że nie zależy mi na dobrobycie naszego miasta. Może na pierwszy rzut oka tego nie widać, ale kocham to miasto, a tylko dzięki silnemu Waterdeep jestem w stanie pomnażać mój majątek.
Wspieram również mieszkańców i funduję budynki, które przysłużą się społeczności lokalnej, ale i mi przyniosą co nieco zasobów i wpływów. Niestety nie mam możliwości powstrzymania konkurencji przed niecnymi praktykami, ale najważniejsze, że mam swoją działkę w tym wszystkim.
Moi agenci dbają również o to, by do mojej dyspozycji byli zawsze dostępni śmiałkowie wszelkiej maści: wojownicy, złodzieje, kapłani, a nawet magowie. Bywa, że organizujemy ekspedycje, które przynoszą chwałę i rozgłos, a co najważniejsze bogactwo, a wówczas przydają się wszelkie ręce do pomocy.
Organizacja regularnie się rozrasta i moje wpływy systematycznie rosną.
Ale to nie jest łatwe życie opływające w luksusach. Utarczki między lordami to chleb powszedni, a najgorzej jest w dzielnicy portowej, gdzie interesy wszystkich się spotykają. Nie ma litości, tylko zwyciężeni.
Przekupstwa, zabójstwa i kradzież to nie wszystkie atrakcje. Czasami ruchy przeciwników można przewidzieć, ale te niespodziewane są najbardziej bolesne.
Trzeba dbać, by nie utracić na długo kontroli nad kluczowymi lokalizacjami w mieście i starać się dotrzeć tam, gdzie nam w danej chwili najbardziej zależy.
Jednak prawdziwych wyzwań również nie brakuje. Moja karczma znajduje się u wejścia do Podmroku i nie raz wymagana jest zbrojna interwencja, by powstrzymać rozwijające się tam zło. Bywa także, że dla dobra Waterdeep należy zorganizować wyprawę na zewnątrz, by wspomóc sąsiadów.
Czasami boje się, że porażka w walce o wpływy sprawi, że przestanie zależeć mi na władzy, ale wszystko to przyćmiewa perspektywa sukcesu, knucia intryg i pogrążenia wrogów. Nawet nie mam pretensji do moich oponentów za ich posunięcia, bo sam zrobiłby to samo, a nawet więcej.
Wiadomo, że zawsze trzeba starać się być sobą, no chyba, że możesz być lordem Waterdeep. Zawsze lepiej być lordem w Waterdeep.
Jacek „palladinus” Szmania
e tam, jacy tam wojownicy, złodzieje, klerycy czy magowie… to przecież węgiel, marchew, śliwki i cukier 🙂 Trzeba tego uzbierać jak najwięcej i zamienić w PeZety. Gra bardzo fajna, opis przygody również.
Nasz faworyt gramy często we dwoje jak nie ma nic w Tv 😉 Gra dosyć droga, ale cena adekwatna do jakości. Mamy ją od roku a karty bez koszulek i nie widać po nich praktycznie żadnego zużycia. Po pudełku niestety widać zużycie ale piękna wypraska i jakość kart to rekompensuję. Graliśmy w nią tysiące razy. Jest na tyle prosta, że bez problemu mogą zagrać w nią osoby, które lubią lżejsze gierki lub grają bardzo rzadko.
Pingback: Mroczne strony Waterdeep – zagrałem w „Scoundrels of Skullport” | Ciekawe Gry